piątek, 26 lutego 2010

Anarchosyndykalizm, Technologia i Ekologia

Anarchosyndykalizm, Technologia i Ekologia

W anarchistycznych społecznościach, nieobecność scentralizowanej władzy państwowej będzie podstawą nowej integracji z naturą, pracą i kulturą. W miarę postępów społecznej rewolucji ekologiczne i narodowe granice będą się stawać kartograficznymi ciekawostkami, a podziały oparte na różnicach geograficznych, klimatycznych i gatunkowych będą sprawą czysto technicznych trudności komunikacyjnych. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia roli związków zawodowych w tych przemianach. Po pierwsze: wydaje się oczywiste, Se telekomunikacja, transport i poczta będą wymagały organizacji, która siłą rzeczy rozszerzy się daleko poza małą ekologiczną okolicę i np. działalność taka jak budowa dróg doprowadzi do współpracy między wspólnotami lokalnymi. Tak, rzeczywiście potrzebujemy nowego stylu życia znajdującego oparcie we wspólnocie o rozsądnych rozmiarach lecz nie możemy dążyć do powrotu izolacji właściwej dla niektórych średniowiecznych miast i wsi.

piątek, 19 lutego 2010

List otwarty Związku Syndykalistów Polski w sprawie bojkotu Greenway

Według informacji pochodzących z różnych źródeł możemy ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że w lokalu Greenway przy ulicy Kuźniczej 11/13 we Wrocławiu wielokrotnie dochodziło do łamania praw pracowniczych. Wszystko wskazuje na to, że osoby prowadzące restaurację za nic mają pracowników i pracownice i dążą do jak największych zysków ich kosztem.

Od stycznia tego roku przynajmniej 6 osób pracowało w tym lokalu za darmo. Zważywszy na skalę i krótki okres zjawiska oraz fakt, że lokal cały czas poszukuje pracowników lub pracownic przypuszczamy, że darmowa praca jest stałym źródłem zysku dla osób organizujących ten proceder. To skandaliczne, że te osoby nie fatygują się nawet by ustalić przyszłe warunki pracy z zatrudnionymi. Osoby rozpoczynające okres darmowej pracy nie wiedzą, jaka umowa zostanie z nimi zawarta, ani jakie otrzymają wypłaty. Organizatorzy procederu twierdzą ponadto, że ustalanie stawki za godzinę pracy w ogóle jest niekonieczne i zastrzegają, że wynagrodzenie za pracę ustalane będzie uznaniowo. Wynagrodzenie w żadnym razie nie przysługiwać jednak będzie za pracę dłużej niż do 19:30 czyli pół godziny od zamknięcia.

Okres bezpłatnego zatrudnienia jest nieustalonej długości, a osobom go przechodzącym sugeruje się, że im więcej godzin przepracują podczas niego tym szybciej zaczną zarabiać. Początkowo pracę za darmo nazywano „okresem próbnym”, następnie „szkoleniem”, a potem podpisywano na ten czas fałszywą umowę zlecenie na „pracę na magazynie”, sporządzoną w jednym egzemplarzu, z zastrzeżeniem, że widniejąca na niej kwota nie zostanie wypłacona.

wtorek, 16 lutego 2010

Tanianiania

W wielu państwach świata praca związana z opieką społeczną, opieką nad dziećmi, ale też praca w edukacji, to praca niskopłatna, praca często za grosze, choć wydawałoby się, że przecież wymaga tyle odpowiedzialności, często doświadczenia i wiedzy, że powinna być dobrze wynagradzana. Pamiętajmy, że mówimy tu wciąż o odpowiedzialności za życie i zdrowie innych ludzi, za rozwój psychiczny i fizyczny dziecka. W wielu innych zawodach odpowiedzialność oznacza odpowiedzialność finansową oraz - co często idzie z nią w parze - odpowiedzialność za jakość wykonanej pracy, a więc i status firmy.

wtorek, 9 lutego 2010

Wrocław - Greenway czyli bezczelny wyzysk i krętactwa

Jak dowiedzieliśmy się mimo iż nowy wyzyskiwacz we wrocławskim Greenwayu na Kuźniczej szarogęsi się tam jedynie od początku stycznia już przynajmniej 6 osób (w firmie gdzie na zmianie pracuje maksymalnie 7 osób) odbyło darmowy "okres probny". Pracownica z najdłuższym stażem na barze (nie licząc osób na zmywaku) pracuje kilka tygodni i na razie ma umowę zlecenie.

Wyzyskiwacz jest wyjątkowym krętaczem. Nie dość, że praca za darmo początkowo nazywana była "okresem probnym" a potem nagle zmieniła nazwę na "szkolenie" to każda nowozatrudniona pracownica spotykała się z nowymi kłamstwami i nowymi manipulacjami. Po pierwsze ów okres próbny (potem nazwany szkoleniem) jest nieokreślonej długości, a czas pracy w jego trakcie jest niezdefiniowany. Sugeruje się jednak, że im więcej ktoś będzie przebywać w lokalu tym szybciej zacznie się mu płacić (praca trwa maksymalnie 11 godzin), a zdarzały się sytuacje gdy wyzyskiwacz stwierdzał, że osoba, która już 5 dni pracuje za darmo musi przyjść jeszcze raz na cały dzień nieodpłatnie. Ostatnio być może wystraszony nieco krętacz zaczął podpisywać fikcyjne umowy na okres owego szkolenia na "pracę w magazynie", na której jest jakaś kwota, lecz od razu sugeruje się, że nie zostanie ona wypłacona. Osoba zatrudniana nie dostaje kopii umowy. Jedna z osób została zmuszona do tego by zrzec się ustnie wynagrodzenia za pracę w obecności sprowadzonego naprędce "świadka".

niedziela, 7 lutego 2010

Bezkarność, bezradność i obojętność na budowie Stadionu Narodowego

1 grudnia dwaj pracownicy zginęli w wypadku przy pracy przy budowie Stadionu Narodowego. Z wysokości 18 metrów spadł podnoszony przez żurawia kosz, w którym znajdowało się dwóch robotników. Państwowa Inspekcja Pracy ustaliła, że kosz nie nadawał się do podczepienia pod żuraw - ostatnie ogniwo łańcucha na którym wisiał, było za wąskie i nie wchodziło na hak żurawia. Robotnicy włocławskiej firmy PPW Safety przyczepili kosz prowizorycznie, wykorzystując łańcuchy, które miały uszkodzone karabińczyki. W ogóle nie powinni do kosza wsiadać, bo nie mieli badań lekarskich dopuszczających ich do pracy na wysokości. Operacji nie nadzorował też tzw. hakowy - robotnik odpowiedzialny za prawidłowe podczepienie ładunku do żurawia. Dźwig w ogóle zresztą nie powinien podnosić kosza, bo żaden z żurawi dostarczonych przez gdańską firmę Żuraw Grohman nie został dopuszczony przez Urząd Dozoru Technicznego do przenoszenia takiego ładunku.

piątek, 5 lutego 2010

Pułapka budżetu partycypacyjnego – zarządzanie ubóstwem

Bezpośrednio po zwycięstwie Partii Pracowniczej w Brazylii w październiku 2003 r., dziennikarze największych dzienników finansowych napisali, że Luis Inacio (Lula) da Silva, wówczas kandydat na prezydenta, musi wykonać szereg kroków, by dotrzymać obietnic „fiskalnej odpowiedzialności” i umowy zawartej z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w ramach 30 miliardowego pakietu „pomocy”. Redaktor „Financial Times” napisał:

“Pan da Silva musi działać szybko, by zdobyć reputację odpowiedzialności ekonomicznej. To oznacza właściwe decyzje przy obsadzie odpowiedzialnych stanowisk ekonomicznych, odłożenie w czasie obietnic zmian społecznych i skoncentrowanie się zamiast tego na jeszcze bardziej restrykcyjnej polityce fiskalnej [bardziej restrykcyjnej niż polityka poprzedniego rządu Cardoso], aż do momentu, gdy spadnie stosunek długów do PKB.
 

Kenneth Rogoff, wysoko postawiony ekonomista przy Międzynarodowym Funduszu Walutowym ostrzegł, że jak by na to nie spojrzeć, „reform strukturalnych w Brazylii, które muszą zostać zrealizowane przez rząd da Silvy, nie da się przeprowadzić bezboleśnie… Nie ma innego wyjścia, jeśli społeczność międzynarodowa ma zachować zaufanie do brazylijskiego systemu finansowego i jeśli ma on uniknąć całkowitej zapaści.”


wtorek, 2 lutego 2010

Wrocławska gastronomia – chińskie standardy w centrum Europy

Chciałbym posłużyć się tu kilkoma przykładami nie po to jednak by je szczególnie piętnować, ale by przedstawić je jako reprezentacje całości branży. Weźmy przykład pierwszy z brzegu czyli rynek naszego miasta. Położona jest tu knajpa Literatka. Lokal niedawno przeniesiony i od przenosin bardzo modny. Chodzą tu zwłaszcza osoby mające się za artystów czy inteligentów, niektóre lewicują. Knajpę prowadzi na spółkę dwóch znanych wrocławskich gastronomów Janusz Domin i Arkadiusz Pańka. Domin prowadzi również położony na placu Solnym John Bull Pub, a swego czasu miał także usytuowany w Rynku Highlander (obecnie inny właściciel, warunki pracy nieco poprawione). Doświadczenie pozwoliło im sformułować ciekawy model stosunków z pracownicami i pracownikami. Zatrudnione w knajpach osoby (dawniej zdarzali się mężczyźni, obecnie o ile się nie mylę same kobiety) pracują na czarno (swego czasu umowa o pracę w JB Pub była podpisana z żoną Domina, która tam w ogóle nie bywała, co miało uspokoić obawy ewentualnych kontrolerów – dlaczego tak mało osób pracuje w takim miejscu) lub na fikcyjną umowę zlecenie na zaniżoną kwotę. Otrzymują tak zwane dniówki w gotówce. Dniówka jest ustalona na stałym poziomie, niezależnym od czasu pracy, a pracuje się do zamknięcia, którego pora zależy tylko od widzimisię pracodawcy. Zdarza się, że pracownice po 14 czy 15 godzinach pracy i po wyjściu ostatniego klienta czekają jeszcze godzinę lub dwie na telefon bądź przyjście pracodawcy, który pozwoli im opuścić lokal. Zdarza się też, że czekają w pustej knajpie aż pracodawca skończy się bawić ze swoimi znajomymi. Ich czas pracy wynosi zatem niekiedy i 17 godzin przy niezmienionej stawce dziennej, co sprawia, że zarabiają nieraz ledwo ponad 4zł za godzinę. Nie muszę chyba wspominać, że pracując na czarno czy na umowę śmieciową nie mają żadnych świadczeń społecznych, możliwości wzięcia urlopu itp., a czas pracy jest nieewidencjonowany. Oczywiście we własnej opinii pracownic takie warunki pracy rekompensowała możliwość otrzymania dość wysokich napiwków – wszak John Bull i Literaka to drogie miejsca. Tak oto wszelkie koszty pracy udało się przerzucić Dominowi i Pańce na klientów.

Pracodawca proponuje umowę śmieciową - co robić?


Poniższy tekst jest efektem kolektywnej pracy w ramach Grupy Samokształceniowej z Prawa Pracy. Spotkanie Grupy na temat „Umowa śmieciowa, a umowa o pracę” odbyło się w niedzielę 10 stycznia we Wrocławiu na CRK przy ul. Jagiellończyka. 

Jego efektem jest niniejszy „poradnik”. Związek Syndykalistów Polski zaprasza na Grupy Samokształceniowe wszystkich, tak profesjonalistów i działaczy z doświadczeniem jak i laików podejmujących pierwszą pracę.
Wiele osób, zwłaszcza studiujących choć nie tylko, znajduje się w sytuacji, w której pracodawca oferuje im umowę zlecenie lub o dzieło (czyli tak zwaną umowę cywilnoprawną, lub śmieciową) ZAMIAST umowy o pracę i niekiedy przekonuje, że jest to dla zatrudnionego czy zatrudnionej lepsze. Pozorna korzyść dla nas wiąże się to z faktem, że jeśli masz mniej niż 26 lat i uczysz się możesz być ubezpieczona(y) przez rodziców (takiej możliwości nie ma w wypadku umów o pracę).W takiej sytuacji Twój pracodawca nie ma obowiązku płacić za Ciebie składki zdrowotnej oraz emerytalnej. Pracodawcy proponują więc nam tę samą stawkę brutto, która jednak jest wyższa "na rękę" (bo nie odprowadzają składek) i przedstawiają to jako naszą korzyść.