niedziela, 14 marca 2010

Wdrażanie Procesu Bolońskiego w Polsce

15 czerwca 2009, Ministerstwo Edukacji skierowało do uzgodnień międzyresortowych i tzw. „konsultacji społecznych" projekt o nazwie „Założenia do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki.” Według planów Ministerstwa, proponowane zmiany powinny zacząć obowiązywać przed rozpoczęciem roku akademickiego 2010/2011 i dlatego też zmiana ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz stopniach i tytule w zakresie sztuki, a także niektórych innych ustaw ma zostać przepchnięta przez parlament tak, by weszła w życie najpóźniej w dniu 1 października 2010 r.

Podstawy ideologiczne

„Założenia do nowelizacji ustawy” są 80 stronicowym dokumentem, w którym zawarta jest ideologiczna wizja reformy szkolnictwa wyższego zgodnie z neoliberalnymi dogmatami nakreślonymi w tzw. „Procesie Bolońskim”. Podstawowy sens tej ideologii wyraził najtrafniej Juliusz Auleytner w swoim wyznaniu wiary opublikowanym w ekspertyzie pt. „Uczelnie przyszłości. Czy w Polsce?” przygotowanej na rzecz Komitetu Prognoz Polska 2000+ przy Prezydium PAN:

„Pożądanym kierunkiem w polityce państwa wobec uczelni wyższych jest przygotowanie menedżerów – ludzi umiejących nie tylko doraźnie zarządzać uczelnią. Chodzi o elitę ludzi potrafiących stawić czoła konkurencji zewnętrznej przy pomocy „przedsiębiorstwa” zwanego uczelnią. Uczelnia stała się „przedsiębiorstwem”, produkującym kapitał ludzki. W zakładzie tym obowiązuje rachunek ekonomiczny, kodeks pracy, prawo o szkolnictwie wyższym, badania lekarskie, przepisy bhp i szereg innych szczegółowych regulacji wymagających wiedzy nieakademickiej. Ten nowy model zarządzania nie zawsze idzie w parze z akademicką demokracją! Ta bowiem oparta jest przede wszystkim na argumencie naukowego autorytetu i doświadczeniu przeszłości. Tymczasem w zarządzaniu uczelnią potrzebne są decyzje wyprzedzające, umiejętność spojrzenia w przyszłość.”


Aksjomaty ideologiczne, które stoją za reformami w duchu Procesu Bolońskiego i które mają zastąpić samorządowy model uczelni można streścić następująco:
  • Wydziały i grupy naukowców mają zostać przedefiniowane jako "firmy" przynoszące zysk, zarządzane przez managerów, którzy będą mieli władzę nad pracownikami uniwersytetów,
  • Stałe finansowanie uczelni ma zostać zastąpione przez „kulturę zdobywania środków w drodze konkurencyjnej”. Uczelnie publiczne będą konkurować o środki z uczelniami prywatnymi. Nawet poszczególne wydziały tych samych uczelni mają konkurować ze sobą o środki od prywatnych i państwowych sponsorów,
  • Dotychczasowe standardy edukacyjne i wymogi wobec treści programowych mają zostać zlikwidowane,
  • Uczelnie mają zostać powiązane z sektorem biznesu, a przedsiębiorcy zostaną włączeni do procesu określania programów nauczania,
  • Koszty studiowania zostaną przerzucone na studentów, gdyż stypendia zastąpi się kredytami studenckimi.
Ministerialna nowomowa, która niezmiennie towarzyszy wszelkim oficjalnym opisom Procesu Bolońskiego wykorzystuje takie hasła, jak: „otwartość oraz odpowiedzialność”, „poszerzenie autonomii uniwersytetów”, czuwanie nad „jakością” nauczania akademickiego, „transfer” wiedzy do sektora produkcyjnego, zagwarantowanie „udziału interesów i aspiracji społeczeństwa”. Tradycyjny uniwersytet przedstawiany jest jako „nieefektywny", „nie odpowiadający potrzebom społeczeństwa”.

W typowo Orwellowskim stylu, likwidacja autonomii uniwersytetów i poddanie ich kontroli zewnętrznych czynników (rynku i biznesu) nazywana jest „poszerzeniem autonomii”. Deregulacja programów nauczania i zniesienie norm jakościowych nazywane jest „czuwaniem nad jakością”. Ciekawe jest też nazwanie procesu „realizacją aspiracji społeczeństwa”, gdy chodzi przecież jedynie o realizację aspiracji przedsiębiorców, którzy potrzebują dostępu do wąsko wykwalifikowanej siły roboczej i dostępu do wiedzy wytwarzanej na uniwersytetach, by ją sprywatyzować i skomercjalizować na własny użytek.

Kontekst historyczny

Proces Boloński realizowany jest w krajach należących do Rady Europy w oparciu o Układ Ogólny w Sprawie Handlu Usługami podpisany w 1995 r., w ramach porozumień Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Edukacja jest traktowana jak jedna z usług, która ma zostać poddana całkowitej liberalizacji i deregulacji. Ten proces oznacza, że publiczny sektor edukacji traci swoją uprzywilejowaną pozycję i staje się jedynie kolejnym komercyjnym dostawcą, który musi dopuścić do rynku innych dostawców oraz poddać się regułom konkurencji. Taka koncepcja jest nieodłączną częścią Strategii Lizbońskiej zmierzającej do liberalizacji rynku pracy.

Proces Boloński został uruchomiony na spotkaniu ministrów edukacji Francji, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii na Sorbonie w 1998 r., a dokumenty Procesu Bolońskiego zostały podpisane w 1999 r. w Bolonii. Wdrażanie procesu rozpoczęło się w 2004 r., a jego cele mają zostać zrealizowane do roku 2010. Jak wynika z dokumentów polskiego Ministerstwa Edukacji, jest duża szansa, że plan zostanie zrealizowany w terminie.

Ocena sytuacji w Polsce

Ministerstwo Edukacji krytycznie ocenia obecną strukturę najpopularniejszych kierunków studiów w Polsce. Według ministerstwa, w Polsce nadmiernie rozbudowana jest oferta studiów ekonomiczno-administracyjnych (25,9%), pedagogicznych (15% studentów), oraz społecznych (15%), natomiast istnieje „deficyt młodzieży kształcącej się na kierunkach technicznych, przyrodniczych i w naukach ścisłych” oraz „problemem jest rozwijanie tradycyjnych kierunków studiów słabo powiązanych ze współczesnymi kierunkami rozwoju nowoczesnej nauki.” Minister Kudrycka żali się również, że „w większości uczelnie polskie nie koncentrują uwagi na potrzebach przedsiębiorstw stosujących zaawansowane technologie ani też na potrzebach społeczeństwa”, oraz że „brakuje powiązań między uczelniami a środowiskiem biznesowym oraz sektorami przemysłu, np. kontraktów lub wspólnych badań, wymiany personelu, wymiany patentów, udzielania licencji na technologie”.

Wprowadzenie biznesmenów do rad uczelnianych

Aby zaradzić edukacyjnym bolączkom biznesmenów, Ministerstwo Edukacji zamierza wprowadzić instytucjonalne zróżnicowanie jednostek uprzywilejowanych i nieuprzywilejowanych, wprowadzić środowiska biznesu do rad programowych uczelni, oraz wprowadzić bardziej ścisłą kontrolę nad prowadzonymi przez nie kierunkami studiów. Zacieśnienie centralnej kontroli nad uczelniami jest przewrotnie nazywane „zwiększeniem autonomii” uniwersytetów. Planowane są następujące rozwiązania, które są w pełni podporządkowane wymogom Procesu Bolońskiego:
  • Utworzenie elity jednostek organizacyjnych uczelni publicznych i niepublicznych w ramach określonych obszarów wiedzy, które uzyskają status Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących (KNOW) i będą mogły liczyć na pierwszeństwo w dotacjach z budżetu krajowego i unijnego, a co za tym idzie, personel akademicki będzie otrzymywać wyższe wynagrodzenia, a studenci i doktoranci wyższe stypendia,
  • Powstanie Państwowa Komisja Akredytacyjna (PKA), od której będzie zależeć wstrzymanie lub kontynuowanie rekrutacji na poszczególnych kierunkach studiów. Na decyzje PKA będą miały wpływ opinie pracodawców.
  • Powstaną Krajowe Ramy Kwalifikacji (KRK), które będą stanowić wytyczną dla restrukturyzacji organizacyjnej i programowej. Dofinansowanie na wdrożenie KRK otrzymywać będą w drodze konkursu tylko te jednostki organizacyjne uczelni, które przeprowadzą restrukturyzację organizacyjną i programową zgodną z celami KRK.
  • Rada Główna Szkolnictwa Wyższego zostanie przekształcona w Radę Główną Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w której ustawowo zasiadać będą przedstawiciele biznesu, wskazani przez organizacje pracodawców.
  • W ramach uczelni powstaną tzw. „Konwenty”, których członkami będą przedstawiciele władz regionalnych oraz regionalnych środowisk przedsiębiorców. Twory te będą obowiązkowe w Państwowych Wyższych Szkołach Zawodowych. Według Ministerstwa Edukacji, „celem konwentu ma być budowanie więzi między uczelnią a otoczeniem społeczno-gospodarczym, a w jego kompetencjach znajdą się relacje uczelni z jej otoczeniem oraz zarządzanie strategiczne”.
Konsekwencją Procesu Bolońskiego dla samorządów uczelnianych będzie zmniejszenie udziału studentów w radach administracyjnych. W krajach, w których związki zawodowe odgrywają jakąś realną rolę, przedstawiciele organizacji związkowych zostaną wykluczeni. Oczywiście w Polsce nie sprawi to większej różnicy, z powodu i tak ogromnej marginalizacji organizacji związkowych w życiu publicznym.

W ramach tzw. „integracji uczelni z otoczeniem społeczno-gospodarczym”, pracodawcy zyskają możliwość współtworzenia programów studiów, realizacji procesu kształcenia i oceny jego efektów.

Komercjalizacja wiedzy

Instrumentalizacja procesu kształcenia "na zamówienie” pracodawców nie jest jednak jedynym skutkiem proponowanych reform. Równie ważna jest komercjalizacja wiedzy, z której przedsiębiorcy czerpać będą jeszcze większe korzyści. W ramach komercjalizacji wiedzy, uczelnie będą zobowiązane do opracowania i przyjęcia regulaminów ochrony tzw. „własności intelektualnej” oraz zasad komercjalizacji wyników badań naukowych. W celu komercjalizacji dorobku naukowego uczelni za pośrednictwem firm odpryskowych (ang. spin-off) uczelnia będzie musiała utworzyć specjalną spółkę celową prawa handlowego. Spółka ta będzie zarządzała udziałami tworzonych firm odpryskowych oraz będzie można jej powierzyć zarządzanie całą własnością przemysłową uczelni (patentami, wzorami przemysłowymi, licencjami itd.) w zakresie jej komercjalizacji.

Ten model oparty jest na doświadczeniach amerykańskich, gdzie koszty badawcze są ponoszone przez uniwersytety finansowane z pieniędzy publicznych, a udane produkty będące efektem badań są komercjalizowane przez prywatne firmy. Np. wielkie firmy farmaceutyczne w USA wydają jedynie kilkanaście procent swojego budżetu na prace badawcze nad nowymi lekami. Wiele nowych leków powstaje w sponsorowanych przez rząd USA klinikach NIH (National Institute of Health). Dopiero, gdy nowe leki okazują się skuteczne, wielkie korporacje kupują wyłączne prawo do ich produkcji.

Konsekwencją takiego modelu jest nie tylko przeniesienie kosztów badawczych na podatników i prywatyzacja zysków, ale też całkowita zmiana filozofii związanej z dostępem do wiedzy: wiedza nie jest już dobrem wspólnym, ale komercyjnym towarem, dziedziną obowiązkowych patentów i licencji.

Kredyty zamiast stypendiów

Choć w projekcie ministerialnym wiele się mówi o większej dostępności edukacji, jednak nikt nie ukrywa, że zmniejszy się liczba dostępnych miejsc na bezpłatnych studiach. Minister Kudrycka jedynie ubiera to stwierdzenie w obłudne sformułowania: „Ewentualne stopniowe zmniejszenie liczby studentów studiów bezpłatnych w określonych uczelniach publicznych doprowadzi do zwiększenia nakładów państwa przypadających na jednego studenta”.

Kredyt studencki ma być preferowany zamiast stypendiów. Rozpoczęcie kariery zawodowej z wieloletnim zadłużeniem ma być sposobem na „łatwiejszy start” dla młodych ludzi. Mało tego, reformy zostaną wprowadzone tak, by zwiększyć zyski banków. Jak pisze ministerstwo: ”rozszerzenie dostępności studentów i doktorantów do kredytów zostanie zrealizowane poprzez uproszczenie procedury ubiegania się o kredyt studencki, co zmniejszy koszty operacyjne banków". Nie ma przy tym wątpliwości, kto poniesie koszty: „Zwiększenie dostępności do kredytów studenckich nie spowoduje żadnych skutków dla budżetu państwa.”

Prekaryzacja zatrudnienia personelu

Kadry uniwersyteckie znajdą się pod większą presją i nie będą mogły być już pewne swojego zatrudnienia. Wprowadzony zostanie obowiązek oceny działalności naukowej, dydaktycznej i organizacyjnej nauczycieli akademickich, nie rzadziej niż co dwa lata. Otrzymanie negatywnej oceny będzie mogło stanowić podstawę do rozwiązania stosunku pracy osób zatrudnionych zarówno na podstawie mianowania jak też umowy o pracę. Dwie kolejne negatywne oceny będą zobowiązywały do rozwiązania stosunku pracy.

Konsekwencje

Długoterminowymi konsekwencjami planowanych reform edukacji będzie wyeliminowanie z programów nauczania wiedzy, która nie może być bezpośrednio wykorzystywana w „otoczeniu gospodarczym”, a więc przede wszystkim wiedzy humanistycznej, która nie ma obliczalnej wartości ekonomicznej. Jednak nawet na kierunkach politechnicznych i ścisłych preferować się będzie wąskie specjalizacje, tworzone na zamówienie pracodawców, kosztem ogólnej wiedzy. Wiedza socjologiczna i politologiczna, zwłaszcza znajomość nurtów kwestionujących instrumentalne traktowanie wiedzy raczej nie będzie ceniona w otoczeniu, w którym wartość ma tylko wiedza instrumentalna. Zniesienie ograniczenia na wysokość czesnego i dalsze ograniczanie bezpłatnych studiów, a także dzielenie uczelni na uprzywilejowane i cieszące się dotacjami, oraz nieuprzywilejowane, spowoduje dalsze pogłębianie się hierarchii społecznych i podziału na tych, którzy mają dostęp do wiedzy i kapitału kulturowego, oraz tych którzy są tego dostępu trwale pozbawieni. Pracownicy naukowi zostaną sprowadzeni do roli odtwórczej i będą mieli bardzo ograniczony wpływ na kształtowanie programów nauczania. Ich miejsca pracy zostaną objęte ogólną prekaryzacją, które doświadczają wszyscy pracownicy sektora usług i nie tylko.

Dodatkowe materiały